niedziela, 11 stycznia 2015

`, Tato ciągle kupuje mi baterie.

Nie wiem jak to możliwe. To znaczy wiem, ale nie dowierzam. Ktos to w końcu się dogadał. A pomyśleć, że poszło, to tak łatwo.. Jest to generalnie na pewno duża ulga. Wiedzieć, że się wie  i ma pojęcie na czym się stoi. Weekend ogólnie przyniósł SAME plusy, mimo tego, że był szalony i minął w zastraszająco szybkim tempie, przy totalnej charówce i zapierdolu. Mam w domu tyle kurzu, że można go wciągać nosem, latam ze ścierką i nie moge się go pozbyć co mnie frustruje. Nie mam podlogi w łazience na najbliższe dwa dni. Ten blog nie jest po to by kwestionować to o czym tu wypisuje. Czuje się lepiej, o niebo. Ale nie chce się zastanawiać nad tym, po prostu wypełniam noworoczne postanowienia, jedno zostało spełnione i uważam to w sumie za sukces roku poprzedniego , a kolejny jest w realizacji. Muszę się umówić na jazdę. Jutro piszę do instruktora, bo bardzo za długiej przerwie. Dałam sie ponieść internetowej modzie na :  Zniszcz ten dziennik. Kupiłam go dzisiaj i pokochałam jak tylko przeczytałam stronę z materiałami. Nie zaglądałam jakie są zadania, mam nadzieje, że będę się przy tym dobrze bawić, chociaż nigdy nie lubiłam niszczyć książek, oprócz podręcznika do polskiego w gimnazjum. Moj najbardziej zniszczona książką to... podręcznik do angielskiego. Jest w niej wszystko. Tłumaczenia, inne języki, sentencje, nagłe przypływy różnej formy inspiracji, przyklejona guma do żucia, bazgroły, Robert Pattinson, zjarane koty, zdechła biedronka na okładce- boje się biedronek, musiałam czymś to zabić. Zaczęłam tą modę na "kreatywne niszczenie książki" za nim zaczęło robić to pół internetu. Jutro czas wracać do miejsca które sama sobie zgotowałam, myśląc że spędze tu dobre cztery lata. Kto wymyślił, że mając 16 lat podejmie się dobrą decyzje, która może zaważyć na całej twojej przyszłości, decyzje o wyborze szkoły, która ma wprowadzić cię w twoją przyszłość, zawód, dalszą naukę... Byłam głupia, głupio wybrałam. Żałuję. Ale zostało mi tylko 1,5 nie całe roku więc kto da rade jak nie ja, chyba ze wcześniej mnie wywalą za nieobecności. Trzeba być  w końcu poważnym. Tato ciągle kupuje mi baterię. Kiedyś zuzywałam ponad 40 baterii w ciągu miesiąca na robienie zdjęć. Teraz ich nie robię, nie mam bloga, nie roię zdjęć ludziom, nie mam inspiracji. A on ciągle mi kupuje te baterie do aparatu. Nie mam już ich trzymać. Wie, że przestałam robić to co uwielbiam. Wie że się martwi. Nadal mi się marzy kino i  lodowisko, ale to chyba przyjdzie mi szybko, bo aż już w sobote mam nadzieje. Chcę dobrze spędzić czas nie w domu. Z  ludźmi, wyjść i przestać być aspołeczną miernotą. Teraz mam ochotę na kawę. Ale na kawę poczekam jeszcze jakies osiem godzin. 

Zadania!
  • Napisać do instruktora 
  • Nie zaspać! 
  • Dać radę
  • Ciepło się ubrać. 
  • Śmiać się uśmiechać, być oparciem dla innych! <3
(puk,puk, puk) 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz